Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/373

Ta strona została przepisana.

śliwego króla Karola i obie królowe. Te ostatnie umieścił w domu, który kazał zbudować w bezpiecznej odległości, a przed oknami ich codziennie rano i wieczór kazał wygrywać serenady. Nigdy król Anglii tak wystawnego nie prowadził życia, jak podczas tego oblężenia.
Obecność jednak Karola pomiędzy oblegającymi nie skłoniła oblężonych do poddania się. Odpowiedzieli, że, jeżeli król ich chce wejść do swego miasta, niechże wejdzie sam, a będzie przyjęty z miłością i czcią mu należną, ale chociażby on sam szedł na czele nieprzyjaciół, bramy miasta pozostaną dla nich zamknięte. Zresztą wszyscy w armii księcia Burgundyi szemrali wielce na opuszczenie, w jakiem król Henryk pozostawiał swego teścia, i na nader nieliczny dwór, jakim mu się otoczyć pozwolił. Zdobycie innych fortec i zamków, jak Bastylii, Luwru, zamku de Nesle i lasku Vincennes, które wydane zostały Anglikom, pocieszało Henryka i zmniejszało gniew, jakiego doznawał z powodu tak długiego oporu miasta. Do Bastylii posłał on swego brata, księcia de Clarence, z tytułem gubernatora Paryża.
Tymczasem oblężeni oddawna już cierpieli niedostatek żywności. Nie mieli już chleba i jedli konie, koty i psy. Napisali do królewicza, przedstawiając mu położenie swoje i błagając go o pomoc. Oczekując odpowiedzi, zobaczyli pewnego poranku na horyzoncie liczne wojsko, ciągnące ku miastu. Sądzili, że odsiecz im przybywa, wylegli więc na wały, a podczas gdy w dzwony bito w mieście na znak radości, oni na oblegających wołali, aby śpiesznie siodłali konie, gdyż niezadługo ze stanowisk swych wyparci zostaną. Wkrótce jednak spostrzegli swój błąd. Była to bowiem armia Burgundczyków, którą J. M. pan de Luxembourg, rządca Pikardyi, prowadził z Peronny na pomoc oblegającym. Nieszczę-