ku do ostrza swego miecza i zaprzysiągł, iż apelacyę swoją i swoje wyzwanie sam zaniesie do Paryża, do Anglii i do Burgundyi.
Przyznać trzeba, że, mimo wyroku owego, wielką miał królewicz w sercach wszystkich prawych Francuzów sympatyę. Powiększał ją jeszcze stan szaleństwa, w jakim się jego ojciec znajdował. Wiedziano dobrze i rozumiano, że nie serce to ojcowskie odpycha dziecię swoję ukochane. Wszystkie te dekreta, wydawane w imieniu szalonego króla, w oczach wielu wydawały się nieważnymi. Zbytek, jaki roztaczał król Anglii w Luwrze, w porównaniu z nędzą, jakiej doznawał król Francyi w zamku Saint-Paul, oburzał wszystkich w okolicy. To opuszczenie dochodziło tak daleko, że w dniu Bożego Narodzenia, 1420 roku, gdy królowa, książę Filip i rycerze Francyi i Burgundyi w salonach świetnie przybranych Luwru bawili się na dworze króla Henryka, stary król Francyi w ciemnych i wilgotnych salach Saint-Paul miał za całe otoczenie tylko kilku służących i kilku mieszczan Paryża, którzy mu dochowali wiary i w których sercach szczere dlań gorzało uczucie.
W owej właśnie chwili okoliczność nieprzewidziana oziębiła nieco stosunki króla Henryka z księciem Filipem. Między jeńcami, wziętymi w Melun, znajdował się, jak powiedzieliśmy, i pan de Barbazan. Rycerz ten oskarżony był o wzięcie udziału w zabójstwie księcia Burgundyi. Wedle umowy, zawartej pomiędzy Henrykiem i Filipem, wszyscy wspólnicy zbrodni owej winni byli być wydani mściwemu synowi zabitego. Już wszystkie przygotowania do badania Barbazana uczynione były w Dijon, gdzie zasiadła Rada książęca, gdy wtem więzień powołał się na braterstwo broni, jakie go z królem Anglii łączyło. Król Henryk nie zawiódł Barbazana. Kazał
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/378
Ta strona została przepisana.