Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/392

Ta strona została przepisana.

Poza księciem de Bedford postępował piechotą kanclerz Francyi, wyżsi dygnitarze koronni, notaryusze, mieszczanie, wreszcie ludzie prości, mieszkańcy Paryża, w tak wielkim tłumie, jakiego od dawna za żadnym pogrzebem królewskim nie widziano.
W tym porządku kondukt zaszedł do kościoła Notre-Dame. Tylko czoło orszaku mogło wejść do świątyni, tak liczne były tłumy. Mszę wielką odprawił patryarcha konstantynopolitański, poczem dopiero kondukt ruszył do Saint-Denis, powracając znowu przez most zwodzony, bo drugi most Notre-Dame był tak przez naród zajęty, że pójść przezeń nie było możności.
Na pół drogi do Saint-Denis miernicy soli miasta Paryża, mając każdy lilie złotem haftowane na piersiach, na mocy przywileju, jaki posiadała ich korporacya, odebrali ciało z rąk koniuszych i prefektów i nieśli je aż do krzyża, który się wznosi na trzy czwarte części drogi od Paryża. W tem, miejscu proboszcz Saint-Denis spotkał kondukt. Towarzyszyło mu duchowieństwo, zakony, mieszczanie i naród z mnóstwem pochodni; noc bowiem już była zapadła. Udano się do kościoła, gdzie znowu egzekwie odśpiewano, a ponieważ ciało miało być w grobie złożone dopiero nazajutrz, więc zostało tymczasem w środku głównej nawy wystawione.
Nazajutrz znowu odprawiono nabożeństwo za spokój duszy króla. Przez całą noc kościół był oświecony tak, że paliło się dwadzieścia tysięcy funtów świec woskowych, a jałmużnę rozdawano z taką szczodrobliwością, że szesnaście tysięcy ludzi dostało każdy po trzy srebrne monety stempla królewskiego.
Po ukończeniu nabożeństwa i ceremonii, otwarto wreszcie kraty piwniczne. Trumna przy świetle pochodni spuszczona została i ustawiona obok Karola V i wielkie-