Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/43

Ta strona została przepisana.

Odetta przybliżyła się ze spuszczonemi oczyma, lecz ze spokojnem i pogodnem czołem. Potem, gdy już tylko o trzy kroki oddalona była od księżnej przyklękła na jedno kolano.
— A więc ty jesteś tą — mówiła dalej księżna — która pragnie szkodzić mi i krzywdę mi czynić w miłości księcia!? I myślisz, że po tem, coś uczyniła, wystarczy przyjść i uklęknąć przede mną, aby uzyskać przebaczenie?...
Odetta podniosła się szybko. Żywy rumieniec wystąpił na jej lica.
— Przyklękłam przed tobą, pani — rzekła — nie dlatego, aby cię prosić o przebaczenie, gdyż, dzięki niebu, nie mam sobie do wyrzucenia, żadnego względem Waszej Książęcej Mości występku. Przyklękłam, albowiem pani jesteś księżną, potężną i wielką, a ja biedną dziewczyną, ale teraz, gdy oddałam cześć godności twojej, powstaję i odpowiadać będę stojący na pytania, jakie Waszej Wysokości uczynić mi się podoba.
Walentyna nie spodziewała, się tego spokoju. Zrozumiała łatwo, że tylko niewinność może tak śmiało przemówić, lub bezczelność, przybierająca jej maskę. Zobaczyła te piękne oczy niebieskie, tak łagodne i tak przezrocze, że zdawały się być oknami dziewiczego serca; zrozumiała, że to serce czyste być musi, jak serce anioła niewinności. Księżna de Touraine była dobra z natury; gdy pierwszy poryw głębokiej zazdrości, pod którego wpływem działała i mówiła, — ustąpił, podała rękę Odecie, i rzekła z niewypowiedzianą łagodnością:
— Pójdź!
Ta zmiana w tonie i głosie księżnej spowodowała nagły przewrót w myślach i zamiarach biednej dzieweczki. Ona przygotowana była na gniew, a nie na łaska-