kę. Sam przeciw wszystkim walczyć będę za piękność i honor mojej damy — powtórzył raz jeszcze z naciskiem.
— I mógłbyś książę dodać, że tak pierwsza jak i drugi mogłyby być bronione inną bronią, a nie temi dziecinnemi zabawkami, jakich zwykle się używa w podobnych walkach.
— To też gotów jestem, mój kuzynie, bronić i honoru, i piękności mojej pani taką bronią, jaką ktokolwiek atakować je zechce. U wrót mego namiotu będą dwie tarcze, jedna pokoju, druga wojny; ci, którzy uderzą w pierwszą, uczynią mi zaszczyt; ci, których druga ku sobie pociągnie, zrobią mi przyjemność!
Książę de Nevers skłonił się, jak człowiek, który, dowiedziawszy się wszystkiego, co chciał wiedzieć, pragnie na tem zakończyć rozmowę. Książę de Touraine ze swej strony zdawał się nie rozumieć celu tych wszystkich pytań i począł niedbale bawić się jednym z koronkowych końców, spadających od czepca królowej.
W tej chwili trąby zagrzmiały. Rycerze na ten znak, który im obwieszczał, że walka się rozpocznie niebawem, poprawili swe tarcze, popróbowali strzemion, oparli lance o siodła, tak, że każdy był gotów, gdy ostatnie tony fanfary przebrzmiały i gdy po obu stronach szranków rozległ się okrzyk sędziów turnieju:
— Zaczynajcie!
Zaledwie wyraz ten wyrzeczony został, ziemia znikła pod tumanami kurzu, wpośród którego niepodobna było śledzić przebiegu walki. Zaraz też prawie posłyszano chrzęst zbroi dwóch ścierających się szeregów. Szranki ukazały się oczom widzów, jak wzburzone morze pełne fal ze złota i ze stali. Od czasu do czasu na szczycie jednej