Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/68

Ta strona została przepisana.

tak piękny i tak artystycznie wykończony, że uginać się zdawał za każdym ruchem swego pana tak dobrze, jak koszulka z siatki żelaznej, lub sukienny kaftan.
Pan Bucicaut, jak powiedzieliśmy, przyjęty był życzliwym szmerem, księcia przyjęto obfitymi oklaskami; nie można bowiem było przedstawić się, wystąpić i skłonić z większym, choć prawdziwie męskim wdziękiem, niż to uczynił książę. Oklaski nie ustawały, dopóki książę nie zamknął przyłbicy. Wtedy trąby zagrzmiały, obaj przeciwnicy stanęli w pozycyi bojowej, a sędziowie zawołali:
— „Zaczynajcie!“
Dwaj rycerze, spiąwszy ostrogami konie, puścili się ku sobie z całą szybkością swoich rumaków. Obaj uderzyli się wzajem w same piersi. Obie kopie rozprysnęły się w kawałki. Konie stanęły na miejscu, zadrżały, ale żaden z jeźdźców nie wypuścił nawet nogi z strzemienia. Zwrócili się więc obaj rycerze, a powróciwszy na miejsca, wzięli z rąk swoich koniuszych nowe kopie.
Zaledwie przygotowali się do drugiego biegu, trąby zagrzmiały na nowo. Walczący znów naprzeciw sobie poskoczyli, prędzej jeszcze, niż za pierwszym razem, ale obaj też zmienili kierunek i cel swoich ataków. Obaj dotknęli się wzajemnie w głowy, strącili sobie nawzajem hełmy i pobiegli dalej, poczem zwrócili się ku sobie i skłonili po rycersku. Niepodobna było zachować więcej równości w takiej walce, to też sędziowie uznali, że obaj rycerze dzielić po równi powinni honor tego spotkania.
Obaj pozostawili hełmy swoje na środku szranków i powrócili z gołemi głowami, J. M. pan Boucicaut do bramy wjazdowej, a książę de Touraine do swego namiotu.
Okrzyki uwielbienia towarzyszyły temu ostatniemu aż do namiotu, albowiem wydawał się on jakby archaniołem z nieba, tak pięknie mu było z długimi blond wło-