Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/69

Ta strona została przepisana.

sami, z pięknemi niebieskiemi oczyma, pełnemi łagodności prawie dziecięcej, i z cerą młodego dziewczęcia.
Królowa wychyliła się cala prawie z balkonu, aby go widzieć lepiej i dłużej, a ks. Walentyna, przypomniawszy sobie, co jej mówiła Odetta, patrzyła na Izabellę z przerażeniem, w którem mieściło się przeczucie przyszłości.
Po chwili znowu trąby się odezwały, obwieszczając, że książę gotów już do nowej walki. Chwil kilka pozostały one bez odpowiedzi i pytano się siebie nawzajem, czy piękny ten dzień tym jednym tylko skończy się turniejem dla braku walczących, gdy wtem odezwały się odgłosy innej trąby, wygrywającej fanfarę cudzoziemską. W tejże chwili wrota otworzyły się i ukazał się w szrankach rycerz z przyłbicą spuszczoną i tarczą na ręku.
Ks. Walentyna zadrżała, gdyż nie znała tego nowego przeciwnika; zapowiedź owej walki na ostre wlewała w jej serce obawę i niepokój nieokreślony, który wznawiał za każdym krokiem zbliżający się do namiotu rycerz. Przybywszy pod balkon królewski, rycerz ów wstrzymał rumaka, spuścił kopię do ziemi, oparł się o kolano i naciskając sprężynę swego hełmu, odsłonił głowę. Wówczas zobaczyć można było pięknego dwudziestoletniego młodzieńca, którego twarz blada i dumna obcą była dla większej części zebranych.
— Witamy kuzyna naszego Lancastra, hrabiego Derby — rzekł król, który poznał w tym rycerzu kuzyna króla Ryszarda Angielskiego. — Spodziewamy się, iż wiedziałeś, hrabio, że nie potrzeba było zawieszenia broni, na które zamorski brat nasz Ryszard niech go Bóg zachowa! — zgodził się właśnie, abyśmy cię z przyjemnością na dworze naszym widzieli. Poseł nasz, J. M. pan de Chateau Moraud był zwiastunem tych dobrych nowin.
— Najjaśniejszy panie — rzekł hrabia Derby, kła-