ści. Coraz nowe ciężary dorzucali jeszcze namiestnicy królewscy. Dał to król poznać stryjom swoim przy spotkaniu, bo w delikatny sposób pozbył się ich towarzystwa i usunął ze swego orszaku.
Ks. d’Anjou zresztą czepiał się tylko bogatych i możnych, ale ks. de Berri, który po nim nastąpił, nie oszczędzając nawet biednych i maluczkich — wszystko kosił i zbierał, co się tylko nadarzyło. Powiadano, że wszystkie te uciski wykonywane były za pośrednictwem skarbnika jego, który pochodził z miasta Béziers, a nazywał się Bétisac, i że ten, zbierając pozostałe po pańskiem żniwie pokłosie, nie zostawiał nawet ludowi tyle ile wieśniak ubogi zostawia ptakom niebieskim na wydziobanie.
Na te glosy żałośliwe odpowiadał Karol, że, jeżeli Bóg mu swej pomocy użyczy, wszystkie te nadużycia ustaną; że nie będzie miał na książąt, swych stryjów, żadnego względu, jakgdyby wcale nie byli braćmi jego ojca, i że co się tyczy ich agentów i doradców, uczyni nad nimi sprawiedliwość i groźne przeciw nim wyprowadzi śledztwo. Po przybyciu do miasta Béziers, w którem znajdował się ów Bétisac, król zalecił tajemnicę co do skarg, jakie doń po drodze zaniesiono, i dla pozoru poświęcił pierwsze trzy, czy cztery dni uroczystościom i zabawom, tajemnie zamianowawszy tymczasem inkwizytorów do zbadania stanu rzeczy. Czwartego dnia, ci delegowani przybyli powiedzieć mu, że przeciw skarbnikowi jego stryja tak ciężkie znajdują się zarzuty, iż przebaczyć mu zbrodni jego niepodobna, albowiem za nie winien on przypłacić głową.
Zebrała się tedy rada królewska i za jej rozkazem pochwycono owego Bétisaca, przyprowadzono go i postawiono przed sądem.
Bétisac usprawiedliwiał się i dowodził, że wszystkie nadużycia popełnił z rozkazu i za wiedzą Swojego pana,
Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/78
Ta strona została przepisana.