Strona:PL Dumas - Karol Szalony.djvu/98

Ta strona została przepisana.

poza kolana długie swoję buty ze skóry czarnej, podbitej czerwonym pluszem i, pożegnawszy raz jeszcze księcia, lekko wskoczył na konia. Jechał tak dobrze i tak szybko, że ku wieczorowi siódmego dnia od czasu swego wyjazdu z zamku de l’Hermine, spostrzegł z dala Paryż. Zatrzymał się umyślnie do ciemnej nocy, a wjechawszy do miasta, przybył do swego pałacu, pocichu, bez zwracania czyjejkolwiek uwagi. Zaledwie jednak przybył i wszedł do swego pokoju, kazał zawołać odźwiernego i polecił mu „pod grozą wyłupienia oczu z głowy,“ jak mówią kroniki, aby nikogo pod żadnym warunkiem nie wpuszczał do pokoju, w którym się znajdował.
Takie zachowawszy ostrożności, J. M. pan Piotr de Craon wybrał najzdolniejszych ze swoich ludzi i wskazał ich odźwiernemu, aby swobodnie wychodzić im pozwalał; wybranym zaś swoim polecił śledzić Wielkiego Marszałka i chodzić za nim trop w trop. W ten sposób każdego wieczora wiedział, co robił Clisson w ciągu dnia i gdzie miał się udać w nocy. Taki stan rzeczy trwał dość długo, bo sposobność do przygotowanej zemsty nie nadarzyła się od 14 maja aż do 18 czerwca, t. j. do uroczystości Bożego Ciała.
Dzień Bożego Ciała król obchodził uroczyście w swoim pałacu Ś. Pawła, a wszyscy baronowie i panowie, którzy się dnia tego znajdowali w Paryżu, zaproszeni zostali na obiad, przy którym obecne były królowa i Jej Wysokość księżna de Touraine. Po owym obiedzie, dla uprzyjemnienia chwil damom, odbył się turniej w zamkniętym podwórcu pałacowym. Później wieczorem, tańczono aż do godziny pierwszej po północy. O tej godzinie goście królewscy zaczęli się rozchodzić. J. M. pan Olivier de Clisson pozostał do samego prawie końca i, jeden z ostatnich pożegnawszy króla, wyszedł przez pokoje księcia de Touraine. Zastał on księcia Ludwika zajętego popra-