mi, co tak jej popsuło apetyt, że już gotowała się odjechać bez wieczerzy, gdy pani Desroches przypomniała, iż jedzenie gotowe, i zwróciła jej uwagę, że jeżeli pojedzie zaraz, zastanie wszystkie oberże pozamykane i do rana nie dostanie nic do jedzenia. Siostra Teresa, przekonana, zdecydowała się zasiąść do stołu, zjadła z pośpiechem trochę owoców i wypiła pół szklanki hiszpańskiego wina, potem wstała i raz jeszcze uściskała Helenę, której z wielkim bólem przyszło jej to rozstanie. Gdy drzwi zamknęły się za wyjeżdżającą, Helena pobiegła do okna, ale okiennice były zamknięte i nic nie było widać; słuchała więc i usłyszała po chwili turkot, który oddalał się coraz bardziej, aż ustał zupełnie. Gdy już nie było nic słychać, Helena rzuciła się na fotel... W pół godziny potem pani Desroches zaprowadziła ją do sypialni, mówiąc:
— Gdy pani zapotrzebuje panny służącej, raczy zadzwonić; chciałam też uprzedzić, że jeszcze dziś wieczorem będzie pani miała gościa...
— Gościa! — zawołała Helena.
— Tak jest, pani, jednego z krewnych.
— Czy tego, który mną się opiekuje?
— Od samego urodzenia nawet, pani!
— O! mój Boże! — zawołała Helena, przyciskając rękę do serca — i pani mówi, że on tu przyjdzie?
— Pewna tego jestem, bo bardzo pragnie panią poznać.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/104
Ta strona została przepisana.