bolę Chrystusa Pana, wypędzającego handlarzy ze świątyni. Znaliście ją, znacie, albo przynajmniej znać powinniście, bo uczyłem was jej z wielu innemi rzeczami wówczas, gdym był waszym ochmistrzem. Wypędźcie mi ztąd tych faryzeuszów i tych komedyantów.
— Nie lękaj się, czuję dziś ja w sobie kaznodziejską werwę.
— Cudownie zatem — odrzekł, wstając, Dubois — bo otóż i ksieni nadchodzi.
Istotnie, otworzyły się w tej chwili drzwi, prowadzące do wnętrza klasztoru, i osoba tak niecierpliwie oczekiwana ukazała się na progu.
Powiedzmy w dwóch słowach, kto była ta osoba, która dzięki szaleństwom swym zdołała wzbudzić gniew w Filipie Orleańskim, czyli w człowieku najdobrotliwszym, w ojcu najpobłażliwszym z całej Francyi i Nawarry.
Panna de Chartres, Ludwika-Adela Orleańska, była drugą i najładniejszą z trzech córek regenta; miała piękną skórę, cerę przepyszną, piękne oczy, piękną kibić i ręce delikatne; zęby jej zwłaszcza były świetne, a księżna babka porównywała je do naszyjnika z pereł, oprawnego w koral.
Dalej, tańczyła ona dobrze, śpiewała lepiej jeszcze, czytała nuty prima vista i akompaniowała wybornie; za nauczyciela muzyki miała mistrza Caucherau, jednego z pierwszych artystów Opery, przy którym uczyniła postępy
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/11
Ta strona została przepisana.