— Zabieraj twoje pieniądze i pamiętaj, że jeżeli powiesz jedno słowo, w dziesięć minut potem umrzesz.
Oven rzucił się na osiemdziesiąt dukatów, które znikły w jednej chwili w głębiach jego kieszeni.
— A teraz — zapytał — czy mogę odejść?
— Odejść? głupcze! wcale nie; Od tej chwili należysz do mnie, bo cię kupiłem i w Paryżu szczególnie będziesz mi potrzebny.
— W takim razie, będę zawsze na pańskie usługi — rzekł Oven, wzdychając głęboko.
— Wiem o tem bez twoich zapewnień.
W tej chwili otworzyły się drzwi i pojawił się Tapinz wyrazem wzburzenia na twarzy.
— Co się stało? — zapytał Dubois, który się znał na fizyognomiach.
— Rzecz wielkiej wagi, Wasza Dostojność! — ale trzeba wyprawić tego człowieka.
— Idź do swojego pana — rozkazał Dubois — a jeśliby pisał, pamiętaj, że pragnę nadewszystko zobaczyć jego pismo.
Oven, uradowany odzyskaną wolnością, skłonił się i wyszedł.
— No, i cóż to takiego, panie Tapin? — zapytał Dubois.
— Po polowaniu w Saint Germain Jego Królewska Wysokość, zamiast powrócić do Paryża, odesłał ludzi i konie, a sam wyruszył do Rambouillet.
— Do Rambouillet! Regent jedzie do Rambouillet!
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/115
Ta strona została przepisana.