— Będzie tu za pół godziny: byłby już tu do tej pory, ale, na szczęście, był głodny i wstąpił do zamku.
— A pocóż przyjedzie do Rambouillet?
— Nie wiem, Wasza Dostojność; może do tej młodej osoby, która przyjechała tu z zakonnicą i zamieszkała w bocznym pawilonie hotelu.
— Masz słuszność, Tapin, to pewnie dla niej, niezawodnie dla niej. Pani Desroches... Tak właśnie. Czy wiedziałeś, że pani Desroches jest tutaj?
— Nie, Wasza Dostojność, nie wiedziałem.
— A pewny jesteś, że książę przyjedzie? że to nie jest fałszywa wiadomość?
— Ah! Wasza Dostojność! wyprawiłem za Jego Królewską Wysokością Czujnego, a co Czujny powie, to tak nieomylne jak Ewangelia.
— Masz słuszność — rzekł Dubois. — Jeżeli to Czujny powiedział, nie ma wątpliwości, że tak jest.
— Nawet tak spędził konia, jadąc z tą wiadomością, że mu padł po przyjeździe.
— Daj mu trzydzieści dukatów za konia.
Tapin wziął pieniądze.
— Mój drogi — zaczął Dubois — czy znasz położenie pawilonu?
— Doskonale.
— Jakież ono jest?
— Pawilon wychodzi z jednej strony na podwórze hotelu, z drugiej strony na pustą uliczkę.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/116
Ta strona została przepisana.