Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/118

Ta strona została przepisana.
VIII.
Sprzeczka.

Gaston, skończywszy wieczerzę, siedział oparty na stole i dumał. Światło lampy oświecało w pełni jego twarz, w którą wpatrywał się Dubois. Wpatrywał się z wielką i przerażającą uwagą: oko jego rozszerzyło się, szydercze usta skurczyły się w złośliwym uśmiechu, i ktoby był ujrzał te oczy i ten uśmiech, pomyślałby, że widzi szatana, który patrzy na swą ofiarę, pędzącą do zguby.
Patrząc, mruczał do siebie według zwyczaju:
— Piękny, młody, z czarnemi oczyma, dumnym wyrazem twarzy; jeszcze nie popsuty tak, jak tamci spiskowcy Cellemara, słodkiemi wejrzeniami dam dworskich... I darmo szukam śladu przebiegłości na tem czystem czole, w tych