Na rozkaz ojca, tak długo oczekiwana, pokazała się nareszcie ksieni, z orszakiem sześciu zakonnic, ubranych czarno i ze świecami w ręku, na widok czego pomyślał książę, że córka z góry poddaje się jego życzeniom. Znikł wygląd świąteczny, lekkomyślność, wybujałość; przeciwnie, same miny surowe i przybór wielce ponury.
Pomyślał jednak w duchu regent, że czas jego oczekiwania mógł być właśnie użytym na przygotowanie tej posępnej ceremonii.
— Ja nie cierpię hypokryzyi — odezwał się tonem ucinkowym — i łatwo przebaczam występki, których nikt przedemną nie osłania pod pokrywką cnót.
— Czyście tu przybyli, miłościwy panie, ażeby mnie na spytki brać? W każdym razie, to, co tu oglądacie, odpowiadać musi zaskarżeniom, jakie pewnikiem zaniesiono na mnie przed oblicze waszej miłości.
— Jam przybył powiedzieć wam mościa ksieni — podjął regent zniecierpliwiony myślą, że go chcą tumanić — przybyłem powiedzieć wam, że nie podoba mi się tryb życia, jakiście tu wiedli, wasze intrygi polityczne nie przystoją zakonnicy, wasze surowości dzisiejsze przesadne są, jak na księżniczkę domu panującego; wybierajcież więc raz na zawsze, macie li być ksienią, czy księżniczką królewską. Zaczynają złe o was gadki chodzić po świecie, a ja sam na siebie mam tylu wrogów, iż nie
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/14
Ta strona została przepisana.