Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/143

Ta strona została przepisana.

podkopywany nocą, umacnia się z nadchodzącym dniem.
Regent, czując się coraz bardziej ociężałym, wiedział, że może polegać na czujności ministra Dubois czuwał wtedy, gdy książę spał, wieczerzał lub bawił się. Dubois, który zdawał się tak chorym, że z trudnością trzyma się na nogach, był jednak niezmordowany. Był wszędzie tam, gdzie był regent, snuł się za nim, jak cień; jego lisią postać widać było w korytarzach pałacowych, w salonach, w teatralnej loży. Zdawało się, że ma dar wszechobecności.
Po powrocie z Rambouillet, Dubois kazał przywołać pana Tapin, który w liberyi dojeżdżacza przyłączył się był do orszaku księcia, przyjechał razem, niezauważony przez nikogo, dzięki ciemności. Rozmawiał z nim przeszło godzinę, wydał mu rozkazy na dzień następny, przespał się pięć godzin i wstał uszczęśliwiony przewagą, jaką zdobył nad Regentem, a którą zamierzał wyzyskać, i stawił się przy małych drzwiczkach, wiodących do sypialni księcia, dokąd lokaj wpuszczał go natychmiast, choćby nawet książę nie był sam.
Regent spał jeszcze.
Dubois zbliżył się do łóżka i przypatrywał się księciu jakiś czas z uśmiechem, w którym było coś z małpy i z szatana.
Po chwili zdecydował się obudzić księcia.
— Mości książę! — zawołał. — Niech się Wasza Królewska Wysokość obudzi!
Książę Orleański otworzył oczy i ujrzawszy ministra, spróbował wyzwolić się od niego.