kość wysiadłeś i wsiadłeś na konia; La Fare pojechał dalej w karecie, a książę za nim, jako dojeżdżacz, do hotelu „Pod Królewskim Tygrysem“.
— Tutaj twój sen zaczyna się gmatwać — prawda, księże?
— Niezupełnie, Mości książę.
— Więc mów dalej.
— Podczas gdy La Fare jadł nędzną wieczerzę, Wasza Królewska Wysokość oddałeś paziowi konia, a sam poszedłeś do bocznego pawilonu.
— Szatan z ciebie wcielony! Gdzieżeś się ukrył?
— Nie chodziłem na krok z Palais-Royal, spałem jak suseł, a najlepszy dowód, że miałem sen, który teraz opowiadam ci Mości książę.
— A cóż było w tym pawilonie?
— Przy drzwiach strażniczka, wysoka, chuda i żółta...
— Dubois, powiem to pani Desroches, a ona przy pierwszem spotkaniu wydrapie ci oczy!
— A w pawilonie... ah! w pawilonie!..
— Tam już nic nie mogłeś widzieć, biedaku
— Co znowu! Wasza Królewska Wysokość! gdybym nie miał daru widzenia tego, co się dzieje we wnętrzu domów, odebrałbyś mi, Mości książę, sto tysięcy wypłacane na utrzymanie tajnej policyi
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/146
Ta strona została przepisana.