Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/15

Ta strona została przepisana.

radbym, aby mi ich przybywało z waszego klasztoru.
— Przebóg! miłościwy panie — odparła ksieni tonem rezygnacyjnym — wydając uczty, bale i koncerty, wspominane jako najpiękniejsze w Paryżu, nie zdołałam podobać się tym wrogom, ani wam, ani sobie samej; tembardziej teraz, kiedy żyję na ustroniu i zamknięta. Wczoraj był ostatni stosunek mój ze światem; dziś rano zerwałam z nim ostatecznie, a nie wiedząc bynajmniej o wizycie waszej, umyśliłam przedsięwzięcie, od którego, Boże broń! nie odstąpię.
— Jakież to? — zapytał regent, domyślając się, że będzie to jedna z tych pustot, o jakie nie trudno było u jego córki.
— Mam powiedzieć szczerze? Oto znudziłam się polityką i zabawami, i istotnie myślę zająć się czemś innem.
— Czem, naprzykład?
— Pójdę zaraz z mojemi zakonnicami zwiedzić pieczarę, która ma schronić moje ciało po śmierci, i miejsce, na którem ono leżeć będzie.
— Niech mnie dyabli porwą! — zawołał Dubois — jej się w głowie przewraca, miłościwy panie.
— To będzie bardzo budujące, nieprawdaż, mości książę? — zapytała poważnie ksieni.
— Niewątpliwie — odparł regent — i obawiam się, jeśli to nastąpi, żeby się z tego