O oznaczonej godzinie Gaston wybrał się do Heleny, ale musiał czekać jakiś czas na nią w przedpokoju, bo pani Desroches robiła trudności z przyjęciem gościa. Helena jednak wystąpiła stanowczo i oznajmiła, że, jako pani domu, życzy sobie przyjąć pana de Livry, który pragnie się z nią pożegnać. Było to nazwisko przybrane przez Gastona na czas podróży i pobytu w Paryżu.
Pani Desroches niezadowolona odeszła do siebie, zamierzając podsłuchać rozmowę młodej pary; ale Helena, przeczuwając podstęp, zamknęła drzwi na korytarz i zasunęła zasuwkę.
— Jesteś nakoniec! — powiedziała. — Nie spałam całą noc.
— Ani ja, Heleno. Niechże obejrzę tę wspaniałość...
Helena uśmiechnęła się.
— Ciebie najpierw: suknia jedwabna, fryzura... Jakże ci z tem do twarzy!
— Nie wydajesz się jednak zadowolony...
Gaston nie odpowiedział nic: rozglądał się.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/150
Ta strona została przepisana.
XI.
Rozstanie.