W tej chwili jeden z żołnierzy zażądał wina i gospodarz poskoczył do piwnicy. Dubois przeprowadził go oczami i zwracając się do żołnierzy, odezwał się:
— Dziękuję wam!
— O co idzie? — zapytali żołnierze.
— Francya i Regent — odrzekł Dubois.
— Hasło! — zawołali obaj, zrywając się.
— Wejdźcie do tego pokoju — powiedział Dubois, wskazując im pokój kapitana — otwórzcie drzwi, które wychodzą na ulicę, i ukryjcie się za firankami, pod stołem, w szafie, gdzie wam się spodoba! Jeżeli, wchodząc, zobaczę choć kawałek ucha którego z was, odejmę mu pensyę na pół roku!
Żołnierze wychylili do dna kieliszki i weszli z pośpiechem do wskazanego pokoju, a Dubois, zobaczywszy, że zapomnieli o zapłacie, położył na stole sztukę dwunasto-susową, potem otworzył okno na ulicę i powiedział do dorożkarza, stojącego przed domem:
— Czujny! podjedź do drzwi od ulicy Deux-Boules i powiedz panu Tapin, żeby wszedł, kiedy mu dam znak, bębniąc w szybę!
Zamknął okno, a w tejże chwili rozległ się turkot odjeżdżającego powozu. Czas już był, bo gospodarz powracał. Odrazu spostrzegł nieobecność żołnierzy.
— A to co! — zawołał. — Gdzie się podzieli moi ludzie?
— Sierżant ich wywołał.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/163
Ta strona została przepisana.