— Im prędzej tem lepiej.
— Posłuchaj mnie pan! — poprawił się Dubois. — Zapędziłem się, mówiąc, że przedstawię cię za godzinę Jego Dostojności, bo w Paryżu nie można nigdy nic liczyć na pewno; może książę nie wie o pańskiem przybyciu, możemy nie zastać go w pałacu.
— Rozumiem, i będę cierpliwy.
— A może mi co przeszkodzi powrócić po pana? — mówił dalej Dubois.
— Co takiego?
— Co takiego? Do licha! kawalerze, łatwo poznać, że jesteś poraź pierwszy w Paryżu.
— Dlaczego?
— Bo w Paryżu jest trojaka policya, każda odrębna, a działająca zgodnie tylko wtedy, kiedy idzie o dręczenie uczciwych ludzi, pragnących zmiany obecnego porządku, dla zastąpienia go czemś innem: 1-a policya Regenta, niegroźna wcale; 2-a policya pana Voyer d’Argenson, ten miewa swoje dnie, bywa czasami w złym humorze; 3-a policya pana Dubois. To znowu co innego; pan Dubois jest wielki...
— Wielki nędznik! — przerwał Gaston. — Wiem o tem.
Dubois skłonił się z szyderskim uśmiechem.
— Więc, ażeby uniknąć wszystkich trzech?
— Trzeba być bardzo przezornym, kawalerze!
— Zatem daj mi pewne wskazówki, kapitanie, bo zdaje mi się, że wiesz więcej odemnie.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/172
Ta strona została przepisana.