przemieniłem się w lwa! A teraz, panie chemiku, i ty, panie sekretarzu, zróbcie mi tę przyjemność i idźcie gdzieindziej wypychać swojego ptaka i czytać listy.
— Dlaczego? — zapytał książę.
— Bo potrzebuję rozmówić się z Waszą Królewską Wysokością o sprawach bardzo ważnych, ale naprzód wyprawcie ztąd, Mości książę, chemika i sekretarza.
— Koniecznie?
— Koniecznie.
Regent skinął na Humberta i sekretarza.
Obaj wstali i wyszli.
— A teraz — zaczął książę — mów, czego żądasz?
— Chcę Waszej Książęcej Wysokości przedstawić młodego człowieka, przybyłego z Bretanii, którego mi specyalnie polecono. Śliczny chłopiec!
— Jak się nazywa?
— Kawaler Gaston de Chanlay.
— De Chanlay... — odrzekł Regent, przypominając coś sobie. — To nazwisko nie jest mi obce.
— Doprawdy?
— Tak, słyszałem je kiedyś, ale nie mogę sobie przypomnieć, w jakich okolicznościach.
Pocóż on przyjechał do Paryża, ten młodzieniec?
— Nie chcę Waszej Królewskiej Wysokości pozbawiać przyjemnej niespodzianki; on sam opowie za chwilę, poco przyjechał.
— Jakto? mnie opowie?
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/177
Ta strona została przepisana.