Tam to przyjechał Regent karetą, około piątej, o zmierzchu.
Tymczasem Gaston, siedząc w pokoju hotelowym, przeglądał bibliotekę kapitana, chcąc sobie utworzyć pojęcie o jego charakterze, gdy Tapin wprowadził do jego pokoju jakiegoś człowieka i cofnął się natychmiast. Człowiek ów oznajmił Gastonowi, że kapitan La Jonquiére, nie mogąc przyjść sam, przysyła po niego. Gaston zażądał dowodów. Nieznajomy pokazał list kapitana, napisany tem samem pismem i w tych samych wyrazach co pierwszy, potem połowę cekina. Gaston poznawszy, że to ten sam oczekiwany poseł, nie robił dalszych trudności.
Wsiedli obaj do zamkniętej karety. Gaston widział, że przejeżdżali przez rzekę i jechali nadbrzeżnemi ulicami, a potem, wjechawszy w ulicę du Bac, nie widział już nic, bo po chwili powóz zatrzymał się w dziedzińcu jakiegoś pałacyku. Tu Gaston i towarzysz jego wysiedli i weszli po czterech schodach do przedsionka, a ztamtąd do szerokiego korytarza, obiegającego obszerną komnatę, jedyną w pawilonie. Gaston obejrzał się za przewodnikiem, ale przewodnik znikł już bez śladu.
Serce Gastona biło gwałtownie: miał stanąć przed przedstawicielem króla, wobec którego on sam miał przedstawiać Francyę; miał prowadzić układy z Hiszpanią i proponować jej wspólną wojnę przeciwko własnemu krajowi.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/182
Ta strona została przepisana.