Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/195

Ta strona została przepisana.

dna osoba dała dwa dukaty za odwiezienie listu do pana Gastona de Chanlay na ulicy Bourdonnais, w oberży pod godłem Muid-d’Amour.
Tapin odebrał list, obejrzał go i powąchał, potem odwiązawszy fartuch, powierzył opiekę nad zajazdem swojemu kuchcikowi i popędził, jak mógł najprędzej, do pana Dubois na ulicę du Bac.
— O! o! — wykrzyknął Dubois. — List! Zobaczmy, co to takiego.
Odpieczętował list ze zręcznością, wynikającą z długiej wprawy, i po przeczytaniu wpadł w radość niepomierną.
— Doskonale! zawołał. — Wszystko idzie według życzenia. Dajmy wolność dzieciom, ale trzymajmy cugle, żeby niemi kierować według potrzeby.
Potem zapieczętował list i zwrócił się do posłańca.
— Oddaj ten list.
— Kiedy? — zapytał Tapin.
— Zaraz — odrzekł Dubois. — Albo nie, lepiej jutro rano.
O szóstej Gaston był już na nogach. Pan Tapin, jak tylko usłyszał, że gość się porusza, wszedł i oddał list. Gaston, poznawszy pismo, zbladł i zaczerwienił się — ale w miarę czytania bladł coraz bardziej. Tapin udawał, że sprząta, i śledził go z pod oka. List zawierał ważną nowinę: