Gaston spocony, dobiegł do rogatki; nie znalazł ani jednej dorożki i musiał przebyć całą drogę pieszo. Podczas gdy czeka na Helenę, która już o drugiej w nocy przejechała rogatkę, zobaczmy, co się dzieje gdzieindziej.
Regent, otrzymawszy list od pani Desroches, wyprawił natychmiast odpowiedź; uważał, że naglącą było rzeczą usunąć Helenę od zamachów pana de Livry.
Kto to mógł być, ten młody człowiek? Dubois jedynie mógł się o tem dowiedzieć, więc jak tylko pojawił się około piątej, żeby zawieść księcia na ulicę du Bac, książę zapytał:
— Dubois! kto jest pan de Livry z Nantes?
Dubois podrapał się w nos.
— Livry? Livry? — powtórzył.
— Tak, Livry.
— Któżby go tam znał! To żadne nazwisuo. Trzebaby sprowadzić pana d’Hozier.
— Głupcze!
— Mości książę — odrzekł Dubois — nie znam się na genealogiach szlacheckich. Jestem mieszczuch.
— Dość tych głupstw.
— Do dyabła! To coś ważnego, jak widzę, ten Livry! Może trzeba znowu kogoś z rodziny wydać zamąż? W takim razie postaramy się o piękny rodowód...
— Ruszaj do dyabła! A po drodze przyślij mi pana Nocé.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/197
Ta strona została przepisana.