Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/198

Ta strona została przepisana.

Dubois uśmiechnął się, jak mógł najuprzejmiej, i wyszedł. W dziesięć minut potem Nocé wszedł do pokoju. Był to człowiek czterdziestoletni, bardzo dystyngowany, wysoki, szczupły, zimny, dprytny i szyderski — jeden z najulubieńszych i najwierniejszych towarzyszów Regenta.
— Wasza Królewska Wysokość raczył mnie wezwać? — zapytał Nocé.
— Tak. Pożycz mi swego domu na przedmieściu Świętego Antoniego.
— Dla jakiejś świętoszki?
— Tak, Nocé, dla świętoszki. Ale najściślejsza tajemnica.
— Najściślejsza!
— Oddaj mi zaraz klucze.
— Tylko dojadę do siebie, ja za kwadrans Wasza Królewska Wysokość dostanie je do rąk.
— Dobrze. Proszę cię tylko: żadnych zasadzek; żadnych podglądań.
— Mości książę! wyjeżdżam na polowanie, i powrócę dopiero na wezwanie Waszej Królewskiej Wysokości...
— Dzielny z ciebie przyjaciel... Bywaj zdrów! Do jutra.
Zapewniwszy sobie przyzwoity dom do umieszczenia Heleny. Regent napisał drugi list do pani Desroches i wyprawił po nią karetę z rozkazem przywiezienia Heleny, której dozorczyni miała przeczytać list, lecz bez pokazywania go jej. W liście było, co następuje: