nem kawalerem Gastonem de Chanlay a Jego Dostojnością księciem d’Olivarés.
— Podsłuchiwałeś więc? — zawołał Regent.
— Na Boga, Mości książę! A cóż innego miałem do roboty?
— I słyszałeś...
— Wszystko! I cóż Wasza Dostojność sądzi o Jego Królewskiej katolickiej Mości?
— Sądzę, że rozporządzają królem bez jego wiedzy.
— A kardynał Alberoni?
— Plany jego, to mrzonka i rozwieją się jak dym.
— A nasz komitet bretoński, czy to także mrzonka? — pytał Dubois.
— Nie mogę zaprzeczyć, że istnieje rzeczywiście — odparł książę.
— A sztylet naszego spiskowca, czy także mrzonka?
— Bynajmniej i przyznam nawet, że dobrze siedzi w rękojeści. Ale czy wiesz — dodał Regent zadumany — że to dzielna natura, ten Chanlay.
— Dobrze! Tego tylko brakowało, żebyś się rozmiłował w tym chłopcu, Mości książę! Znam Waszą królewską Wysokość i wiem do czego jest zdolny! Ale na razie dajmy temu pokój i zajmijmy się tem, co najpilniejsze. Mości książę! proszę cię o dwa podpisy...
— Co mam podpisać? — zapytał Regent.
— Nominacyę kapitana na majora.
— Kapitana La Jonquiére?
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/200
Ta strona została przepisana.