Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/219

Ta strona została przepisana.

— Nie! Mości książę, nie masz dobrego serca, tylko jesteś słaby i chwiejny; mówiłem ci to, kiedy byłeś moim uczniem, powtarzam dziś, gdy jesteś moim panem.
Regent zaczął się śmiać.
— Kogoż wybierzemy za komisarzów?
— Nie troszcz się oto, Mości książę, dość jest ludzi rozumnych i stanowczych, bez przesądów, bez czułostkowości, którzy nie ulękną się groźnych spojrzeń Bretonów, ani nie dadzą się rozczulić pięknemi oczami Bretonek.
Regent milczał.
— Zresztą — dodał Dubois, widząc jego niezadowolenie — może ci ludzie nie są tak winni, jak się zdaje. Cóż zresztą mieli na celu? Drobnostkę! Tylko to, żeby wprowadzić Hiszpanów do Francyi i zniweczyć prawa dotychczas rządzące.. Poczciwi Bretoni!
— Dosyć! — zawołał Regent wyniośle. — Znam prawa krajowe równie dobrze, jak ty!
— Więc jeżeli tak, nie pozostaje ci nic innego. Mości książę, tylko zatwierdzić komisarzów, których wybrałem.
— Ilu ich jest?
— Dwunastu.
— Nazwiska ich?
— Mabroul, Bertin, Barillon, Parissot, Brunet, d’Avuy, Pagon, Feydeau de Brou, Madorge, Heber de Bue, Saint Aubin de Beaussau i Aubry de Valton.