Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/236

Ta strona została przepisana.

podejrzenia? Ale musiał ci dać jakieś dowody na poparcie swoich posądzeń?
— Nie potrzeba było dowodów dla tego, kto widział ten dom! Czyż ojciec wprowadziłby córkę do takiego domu!
— Prawda — szepnął Regent — istotnie źle uczynił. Ale gdyby nie uwagi Gastona, nie byłabyś sama nic posądzała.
— Nigdy! — odrzekła Helena. — Ale na szczęście Gaston czuwał nademną.
— Więc pani wierzysz ślepo wszystkiemu, co on ci powie? — zagadnął książę.
— Łatwo uwierzyć słowom tego, kogo się kocha.
— A pani go kochasz?
— Od dwóch lat prawie.
— Jakże mogłaś rozporządzić swojem sercem, nie wiedząc, czy jesteś niezależną?
— Od czasu, jak pamięć moja sięga, nie słyszałam nigdy o żadnej rodzinie, czyż więc mogłam przypuszczać, że nagle pojawi się ktoś z tej rodziny, a raczej że nikczemny podstęp wyrwie mnie ze spokojnego schronienia, żeby mnie zgubić?
— Więc jesteś pewną, że ten człowiek kłamał? Nie wierzysz, że on jest istotnie twoim ojcem?
— Niestety, nie wiem już sama, czemu mam wierzyć, i umysł mój błąka się wśród niepewności...
— Nie rozumu, lecz serca należało zapytać o radę — powiedział książę. — Czyż