Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/239

Ta strona została przepisana.

się dowiedziałam, poczułam dopiero, że jegożycie jest mojem życiem!
— Ale może pani przesadzasz swoją miłość dla niego! — nalegał książę, pragnąc poznać stan serca córki. — Ta miłość nie zdołałaby może przeżyć dłuższego rozłączenia?
— Nic jej nie złamie nic! W osamotnieniu, w jakiem wzrosłam, ta miłość stała się mojem jedynem szczęściem, życiem, nadzieją! Kocham go nad wszystko! Gotowam dzielić z nim wygnanie, więzienie i jeżeli on umrze, nie przeżyję jego śmierci!
— Nieszczęśliwe dziecię! — szepnął Regent.
Bladość Heleny, jej łzy płynące spokojnie, były dowodem, że to, co mówi, nie jest wynikiem uniesienia, lecz głębokiego uczucia, i że każde słowo wymówione przez nią jest prawdą.
— Dobrze — powiedział książę po chwili. — Uczynię więc, co będzie w mojej mocy, ażeby ocalić pana de Chanlay dla twej miłości.
Helena chciała mu upaść do nóg; książę przytulił ją do serca. W jego objęciach dreszcz radości przeszedł Helenę. Ogarnęła ją radość i nadzieja. Stała oparta o jego ramię, bez ruchu.
— Pani — przemówił po chwili książę, patrząc na nią, a wyraz jego twarzy zdradziłby go z pewnością, gdyby Helena była w tej chwili spojrzała na niego — zajmijmy się teraz tem, co najnaglejsze. Gaston jest w niebezpieczeństwie, które jednak nie grozi mu natych-