Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/240

Ta strona została przepisana.

miast. Zatem należy nam zająć się najpierw tobą. Czy masz pani do mnie zaufanie?
— Naturalnie, ponieważ Gaston powierzył mnie panu.
— Zawsze Gaston! — szepnął półgłosem Regent. A potem dodał: — Zamieszkasz pani w tym domu. Za jedynych towarzyszów będziesz miała książki i moją obecność, o ile ci będzie przyjemna. Będziemy rozmawiali o panu de Chanlay.
Helena zarumieniła się, a książę mówił dalej:
— Kościół sąsiedniego klasztoru będzie dla ciebie otwarty w każdej porze, a w razie niebezpieczeństwa sam klasztor da ci schronienie i opiekę. Przełożona klasztoru jest moją dobrą znajomą.
— Jestem już zupełnie spokojna — odparła Helena — przyjmuję ten dom, a dobroć pańska dla Gastona i dla mnie tem więcej pożądaną uczyni mi pańską obecność.
Regent skłonił się.
— Niech pani uważa ten dom za swój własny. Jeszcze dziś, przed wieczorem, przyślę tu dwie zakonnice z klasztoru; ich obecność będzie dla panią przyjemniejszą, niż obecność obcej służby... nieprawdaż?
— Niezawodnie.
Książę podał rękę Helenie i zwrócił się ku drzwiom.
— Panie... — zaczęła drżącym głosem Helena.