— Czy pani sobie życzy coś więcej jeszcze? — zapytał książę.
— A on... czy będę mogła z nim się widzieć?
— Naturalnie — odrzekł książę — ale sądzę, że przez wzgląd na panią samą, byłoby właściwiej widywać go jak najmniej.
Helena spuściła oczy.
— Zresztą, wyjechał i nie powróci, aż za kilka dni.
— Ale po powrocie zobaczę go? — nalegała Helena.
— Przysięgam pani, że zobaczysz! — zawołał Regent.
W dziesięć minut potem dwie zakonnice w towarzystwie nowicyuszki weszły do domu zajętego przez Helenę.
Wychodząc, Regent chciał się widzieć z panem Dubois, ale odpowiedziano mu, że po półgodzinnem czekaniu pojechał do Palais-Royal. Książę zastał go tam zajętego pracą z sekretarzem; na stole leżała teka wypchana papierami.
— Przepraszam tysiąc tysięcy razy Waszą Królewską Wysokość — powiedział Dubois, ujrzawszy księcia — ale ponieważ rozmowa przeciągnęła się tak długo, ośmieliłem się wbrew rozkazowi powrócić do pracy.
— Dobrześ uczynił, ale potrzebuję z tobą pomówić.
— Sam na sam?
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/241
Ta strona została przepisana.