— Ja — przemówił z kolei Talhouet — czekam i nie lękam się. Tutaj uspokoiło się wszystko, a wiadomości z Paryża są dobre. Codzień Regent każe uwalniać z Bastylii któregoś z więźniów, zamieszanych w sprawę spisku hiszpańskiego.
— A ja, panowie — odezwał się Pontcalec — muszę się z wami podzielić szczególnem ostrzeżeniem, które dziś otrzymałem. Pokażcie mi swoje listy — ty Couedic i ty Montlouis.
Może to to samo pismo? Może to jaka zasadzka?
— Nie sądzę — zauważył du Couedic — bo jeżeli nam doradzają ucieczkę, to dla ocalenia nas od niebezpieczeństwa. Dobrej sławie naszej nic nie zagraża. Twój brat, Talhouet, i twój krewny uciekli do Hiszpanii. Solduc, Rohan, Cerantec, Sambilly, znikli. Wyznaję, że jeżeli otrzymam jeszcze jedno ostrzeżenie, ucieknę.
— Nie mamy żadnego powodu do obaw — dowodził Pontcalec. — Nasze sprawy nie stały nigdy lepiej. Dwór nic nie podejrzywa, bo nas nie niepokoi. La Jonquiére pisał wczoraj; donosi, że Chanlay zamierza pojechać do La Muette, gdzie Regent mieszka, jak prywatny człowiek, bez straży, bez środków ostrożności. Co do ostrzeżenia, to może być fałszywem i nie zdaje mi się, żeby wiedziano cośkolwiek o naszych zamiarach w Nantes, ani gdziekolwiek.
— I prawdopodobnie nie dowiedzą się, dopóki Gaston nie dokona swego zadania — zauważył Talhouet — a wtedy będzie nam za-
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/249
Ta strona została przepisana.