ministra Dubois, otoczyła mieszkania wszystkich sprzysiężonych oddziałami wojska i ajentami policyi, zaopatrzonymi w rozkazy uwięzienia. Następstwem tego było, że wszyscy wracający z zebrania, ujrzawszy błyszczące przed drzwiami swoich domów muszkiety żołnierzy, a ostrzegani poprzednio o grożącem niebezpieczeństwie, zdołali po większej części ratować się ucieczką. Nietrudno im było ukryć się, ponieważ cały kraj należał do spisku i mieli wszędzie przyjaciół. Większość zdołała dotrzeć do wybrzeży morskich i przedostać się do Hollandyi, Hiszpanii lub Anglii.
Pontcalec, Couedic, Montlouis! Talhouet wyszli, jak zwykle, razem. Dochodząc do ulicy, na której końcu mieszkał Montlouis, zobaczyli w oknach migające światła i uzbrojonego żołnierza, trzymającego straż przed domem.
— O! — zawołał Montlouis, stając i zatrzymując towarzyszów — co to znaczy? Co się tam dzieje u mnie w domu?
— Coś się stało — dodał Talhouet — Zdawało mi się też przed chwilą, że i przed hotelem de Roue stoi straż wojskowa.
— A nic nam nie powiedziałeś? — rzekł Couedic — Zdaje mi się jednak, że nie była to rzecz do zatajenia.
— Nie chciałem się narazić na zarzut niepokojenia napróżno i wolałem przypuszczać, że to zwyczajny patrol.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/251
Ta strona została przepisana.