— Co to jest? — zapytał margrabia z wielkim spokojem — co się tu dzieje?
— Panie margrabio! mam rozkaz uwięzienia pana — przemówił z uśmiechem oficer policyi przysłany z Paryża.
— Dzielnie się spisałeś! — zrobił uwagę Montlouis. — Jesteś oficerem paryskiej policyi i czekasz, aż ci, których masz uwięzić, przyjdą do ciebie wziąć cię za kołnierz!
Policyant, zmieszany, skłonił się i zapytał o nazwisko mówiącego.
— Jestem de Montlouis, mój kochany — odrzekł zagadnięty. — Przypomnij sobie, czy nie masz także co przeciwko mnie, i korzystaj z chwili...
— Panie — powtórzył policyant, kłaniając się jeszcze niżej — to nie ja, lecz mój kolega, Duchevron, ma rozkaz uwięzienia pana; czy mam go zawiadomić?
— Gdzie on jest? — zapytał Montlouis.
— U pana w domu, czeka.
— Nie chciałbym narażać tak zacnego człowieka na długie oczekiwanie — odezwał się Montlouis — i wracam do domu. Dziękuję panu.
Policyant stracił zupełnie głowę i kłaniał się do samej ziemi.
Montlouis uścisnął ręce towarzyszów, szepnął im parę słów i poszedł do domu, gdzie został uwięziony. Toż samo uczynili Talhouet i Couedic, tak, że o jedenastej wszystko było skończone.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/256
Ta strona została przepisana.