kto wchodzi do spisku, poświęca swoją wolność i życie, a w takich warunkach niełatwo przerazić człowieka.
D’Argenson pytał o mnóstwo rzeczy, na które Gaston odmówił odpowiadając skargami na zapytania, użalając się na niesłuszne uwięzienie i żądając dowodów winy. Wtedy pan d’Argenson zaczął mówić o spisku. Gaston udał zdziwionego, wysłuchał nazwisk wspólników, nie twierdząc, ani nie przecząc, a gdy ukończono protokół, podziękował, że go wtajemniczono w zdarzenia zupełnie mu nieznane. D’Argenson stracił cierpliwość i zaczął kaszleć jak zwykle, gdy się rozgniewał. Potem z badania przerzucił się do oskarżeń
— Chciałeć pan zamordować Regenta! — powiedział nagle.
— Zkądże pan wiesz o tem? — zapytał zimno Gaston.
— Mniejsza o to zkąd, dość, że wiem.
— Więc pocóż pan pytasz, jeżeli wiesz?
— Chcę wiedzieć szczegóły.
— Zapytaj pan policyi, która umie czytać w ludzkich sercach.
— Hm! hm! — mruknął d’Argenson. — A cóżbyś pan powiedział, gdybym zapytał o pańskiego przyjaciela, kapitana Lajonquiére?
— Powiedziałbym — odrzekł Gaston, blednąc mimowoli — że spodziewam, iż nie popełniono względem niego takiej samej pomyłki, jak względem mnie.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/262
Ta strona została przepisana.