jeden od drugiego, i drewnianą lawę, wysoką na trzy stopy, stojącą pomiędzy nimi. — Do tych pierścieni umocowują głowę i nogi badanego, potem podsuwają mu pod krzyż tę ławę w ten sposób, że brzuch jego góruje o dwie stopy nad głową, i wlewają mu w usta dzbany wody, po dwie kwarty mające; liczba ich jest oznaczona na osiem przy zwyczajnem badaniu na dziesięć przy nadzwyczajnem. Gdy badany nie chce połykać, ściska mu się nos, a wtedy zmuszony jest otworzyć usta. Jest to operacya mocno nieprzyjemna — mówił d’Argenson, lubując się w każdym wyrazie — ale nie mogę powiedzieć, żeby kliny były przyjemniejsze.
Umiera się i z tego i z tego, ale kliny oszpecają strasznie i okaleczają. Prawda, że woda rujnuje zdrowie na zawsze, jeżeli podsądny zostanie uwolnionym, ale to rzecz rzadka, bo zwykle powie się wszystko przy badaniu zwyczajnem, jeżeli się jest winnym, a przy nadzwyczajnem mówi się nawet, choć się jest niewinnym.
Gaston, blady i nieruchomy, patrzył i słuchał.
— A możebyś pan wolał kliny? — zapytał d’Argenson. — Hej! podajcie tu kliny!
Kat przyniósł kilka klinów, jeszcze poplamionych krwią i przypłaszczonych na końcach od uderzeń młota.
— A tego używa się w sposób następujący — objaśniał d’Argenson. — Wiąże się kolana i nogi w kostce pomiędzy dwiema dębo-
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/265
Ta strona została przepisana.