Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/271

Ta strona została przepisana.

— Czy można panu służyć rakową zupą? — zapytał gubernator.
— Bardzo proszę, pański kucharz robi ją doskonale. Żałuję, że mój nie należał do spisku bo byłby mógł skorzystać z pobytu w Bastylii.
— Panie hrabjo de Laval — zwrócił się gubernator — masz pan przy sobie wino szampańskie, nie zapominaj proszę, o swojej sąsiadce.
Layal z, posępną miną nalał sobie kieliszek wini szampańskiego, który wychylił do dna, poczem zwrócił się do pana de Launay.
— Panie gubernatorze, czy to za pańskim rozkazem obudzono mnie dziś o drugiej w nocy?,,
— Nie moja w tem wina, hrabio, tylko tych pań i panów, którzy chcą zachowywać się spokojnie, pomimo moich przestróg.
— My? — zawołali biesiadnicy.
— Tak jest odparł gubernator. — Dopuszczacie się wciąż wykroczeń przeciwko przepisom więziennym. Co chwila donoszą mi o korespondencyach, o porozumiewaniu się.
Książę de Richelieu wybuchnął głośnym śmiechem, panna de Launay i kawaler Dumesnil zaczerwienili się po uszy.
— Ale pomówmy o tem przy deserze — mówił dalej gubernator. — Panie de Chanlay, nie pijesz pan?
— Nie; słucham.
— Marzysz pan raczej. Nie dam się zwieść tak łatwo.