wcale nie mógł widzieć więźniów. Urządzenie to dotrwało od czasów Ludwika XIV, gdy jeden z więźniów przemówił do księdza i złożył przed nim publicznie zeznanie.
Gaston podczas mszy zobaczył hrabiego de Laval i księcia de Richelieu, którzy przyszli tu widocznie dla rozmowy, bo klęcząc obok siebie, nie przestawali ani na chwilę szeptać.
Od czasu do czasu spoglądali obaj na Gastona, co dowodziło, że i o nim była mowa. Że jednak ani jeden, ani drugi nie mówili do niego nic oprócz zwykłych powitalnych grzeczności, Gaston trzymał się w oddaleniu i nie pytał ich o nic.
Po skończonej mszy odprowadzono więźniów do cel. W ciemnym korytarzu Gaston minął jakiegoś człowieka, który wsunął mu w rękę papier. Gaston wsunął od niechcenia ten papier w kieszonkę kamizelki. Po powrocie do celi, gdy zamknięto drzwi, wydobył list z kieszeni. Był on napisany na papierze od cukru węglem i zawierał tylko te słowa: „Udaj, żeś chory.“
Zdawało się Gastonowi, że pismo było mu znajome, ale było tak niedbale skreślone, że trudno je było rozpoznać. Czekał więc niecierpliwie wieczora, ażeby zasięgnąć rady od kawalera Dumesnil.
Z nadejściem nocy, na dane hasło, kawaler stanął na posterunku i Gaston opowiedział mu, co się zdarzyło, zapytując go, jako lepiej
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/286
Ta strona została przepisana.