— Jeżeli to tylko ten sam, o którym mi mówiono i który mieszkał przy ul. Bourdonnais, w zajeździe pod godłem Muids d’Amour, to go znam.
— Właśnie to on.
— To człowiek pewny.
— Tem lepiej, bo od niego zależy życie czterech dzielnych ludzi.
— Z których jednym pan jesteś? — zapytał Dumesnil.
— Mylisz się — objaśnił Gaston. — Zdaje się, że dla mnie wszystko już skończone.
— Jakto! skończone?
— Tak, jestem skazany.
— Na jaką karę?
— Na śmierć!
Nastała chwila milczenia.
— To niepodobna! — przemówił kawaler Dumesnil.
— Dlaczego?
— Bo jeżeli dobrze zrozumiałem, pańska sprawa łączy się z naszą, prawda?
— Stanowi jej dalszy ciąg. Ale cóż z tego?
— Skoro nasza sprawa jest na dobrej drodze, i twoja nie może stać źle.
— A któż wam powiedział, że wasza sprawa jest na dobrej drodze?
— Panna de Lannay pisała do mnie wczoraj, że przechadzała się z kawalerem de Maison-Rouge, który, jak wiesz, jest w niej zakochany, z którego się śmiejemy, lecz oszczędzamy go dla interesu. Zażądała ona, tak jak ty, doktora
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/298
Ta strona została przepisana.