Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/307

Ta strona została przepisana.

— Ah! panie! — zawołał Gaston, postępując krok naprzód, jak gdyby chciał uścisnąć rękę sędziego — uczynisz mi pan niezmierną łaskę!
— Pod jednym warunkiem tylko.
— Pod jakim? Zgodzę się w zamian za tę łaskę na wszelkie warunki, byleby się nie sprzeciwiały mojemu honorowi.
— Że nie powiesz nikomu nic o tem, iż zostałeś skazany; na to musisz dać słowo honoru.
— Uczynię to tem chętniej, panie — odpowiedział Gaston — że jedna z tych osób mogłaby życiem przepłacić tę wiadomość.
— Więc wszystko dobrze się składa. Czy nic więcej pan nie żądasz?
— Nic, oprócz tego, żebyś pan wpisał do protokołu, że nie powiedziałem nic.
— Pańskie zaprzeczenia wpisane są już w akta sprawy. Pisarzu! proszę podać panu akta, niech sam przeczyta i podpisze protokoły.
Gaston usiadł przy stole, a podczas gdy d’Argenson i sędziowie, stojąc około niego rozmawiali między sobą, przeczytał akta całej sprawy i swoje odpowiedzi przy badaniu.
— Panie, oddaję papiery w całości — odezwał się Gaston. — Czy się zobaczymy jeszcze?
— Nie sądzę — odpowiedział d’Argenson ze zwykłą swoją brutalnością, która