Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/315

Ta strona została przepisana.

że mam przed sobą zaledwie kilka godzin życia.
— Nie o tem myślałem. Zastanawiałem się, czy nie miałbyś jakiej wymówki dla wytłumaczenia swego udziału w spisku.
— Nie mam żadnej Mości książę!
— Niepodobna! Nikt nie może powziąć takiego jak pan zamiaru bez jakiegoś powodu, nienawiści, urazy, zemsty. I przypominam sobie, co powiedziałeś kapitanowi, który mi to powtórzył, że tę nienawiść do Regenta odziedziczyłeś w spadku. Powiedz mi pan, o co to idzie?
— To rzecz zbyteczna. Zdarzenie, które spowodowało tę nienawiść, nie zajęłoby Waszej Dostojności.
— Jednak proszę, opowiedz mi wszystko.
— Otóż Regent zamordował mojego brata.
— Zamordował twojego brata! Co pan mówisz. — To być nie może! — wybuchnął książę.
— Tak, zamordował.
— Jakżeby Regent mógł...
— Brat mój, starszy odemnie o piętnaście lat, zastępował mi miejsce ojca, który umarł na trzy miesiące przed mojem urodzeniem, i matkę, która umarła, kiedy byłem małem dzieckiem. Brat mój zakochał się w młodej panience, którą Regent umieścił w klasztorze.
— W jakim klasztorze? Czy pan nie wiesz?
— Nie wiem, to tylko wiem, że to było w Paryżu.
Książę wyszeptał parę słów niezrozumiałych.