Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/328

Ta strona została przepisana.

który wszedł na palcach i zajrzał mu przez ramię, żeby się przekonać, nad czem tak zawzięcie pracuje. Wpisywał on rozmaite nazwiska, zakreślając każde z osobna i notując przy każdem z nich objaśnienia.
— Co ty u dyabła robisz? — zagadnął Regent.
— Ah! to wy, Mości książę! Nie słyszałem, że kto wchodzi, bo...
— Nie o to pytam — przerwał mu książę.
— Pytam, co ty robisz?
— Podpisuję akta pogrzebowe naszych przyjaciół w Bretanii.
— Przecież nic jeszcze nie postanowiono o ich losie; pędzisz jak szalony, a wyrok komisyi...
— Wiem, jaki wypadł — przerwał Dubois.
— Czy już nadszedł?
— Nie, ale ja sam podyktowałem jego treść przed wyjazdem komisyi.
— Czy wiesz, księże, że to, co robisz, jest ohydne!
— Wasza Królewska Wysokość może się zajmować sprawami rodzinnemi, a mnie pozostawić sprawy państwowe.
— Sprawami rodzinnemi!
— Co do tego, spodziewam się, że dałem dowody uległości! Ale tam w Bretanii, Wasza Dostojność nie ma nic do czynienia i nie pozwolę na mieszanie się do tamtej sprawy, chyba, gdybyś miał i tam z pół tuzina nieznanych