Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/333

Ta strona została przepisana.

Zostawszy sam, Dubois rzucił się na fotel, zamyślił się, potem potarł sobie nos, a nakoniec uśmiechnął się. Był to znak, że zrobił już postanowienie.
Wyciągnął rękę do dzwonka i zadzwonił. Wszedł woźny.
— Pan de Launay, gubernator Bastylii, będzie miał posłuchanie u księcia Regenta — powiedział Dubois. — Pilnuj, gdy wyjdzie, i przyprowadź go do mnie.
Woźny skłonił się i wyszedł. Dubois zabrał się do swojej złowróżbnej roboty.
W pół godziny potem otworzyły się drzwi, i woźny oznajmił pana de Launay. Dubois oddał mu bardzo szczegółową instrukcyę.
— Przeczytaj pan to — powiedział Dubois. — Daję ci instrukcyę piśmienną, ażebyś nie miał żadnego pozoru do uchylenia się od rozkazów.
De Launay czytał ze wzrastającem pomieszaniem.
— Więc chyba chcesz pan zgubić mnie w oczach wszystkich? — zapytał, skończywszy czytanie.
— Dlaczego?
— Bo jutro, gdy się rozejdzie wiadomość o tem, co się stało...
— A któż to rozgłosi? Czy pan sam?
— Nie, ale Jego Królewska Wysokość...
— Będzie zachwycony. Ja ci za to ręczę!
— Gubernator Bastylii...
— Czy idzie panu o ten tytuł?