Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/359

Ta strona została przepisana.

— Pójdę do cieplarni, Mości książę! Pójdę!
— Więc idź.
— Chwilę tylko jeszcze, Mości książę! niech się uspokoję!
— Dobrze. Cieplarnia, jak wiesz, jest w końcu tej galeryi, drzwi do niej zamknięte.
— Wszak powiedziałeś, Mości książę, że za okazaniem tej karty służący otworzą?
— Tak, ale lepiej otworzyć samemu; lokaj, któryby cię wprowadził, mógłby zaczekać na twój powrót. Jeżeli jesteś teraz tak wzruszony, cóż to dopiero będzie potem? Zresztą książę nie padnie bez obrony, bez krzyku; służba nadbiegłaby, zostałbyś schwytany, a wtedy, żegnaj nadziejo! Pomyśl o Helenie która oczekuje twojego powrotu!
Niepodobna wyrazić, co się działo w duszy Gastona, gdy słuchał słów księcia, który czytał w twarzy i sercu młodzieńca, jak w otwartej księdze.
— Poradź mi, Mości książę — wyjąkał Gaston stłumionym głosem — co mam czynić? Radź!
— Kiedy już dojdziesz do drzwi cieplarni, poszukaj pod klamką, a znajdziesz rzeźbiony guzik; naciśnij go, a drzwi otworzą się same, jeżeli nie są zaryglowane z wewnątrz. Lecz Regent, który się niczego nie domyśla, nie zabezpieczył się pewnie; wchodziłem do niego już wiele razy w ten sposób. Jeżeli go nie będzie, gdy wejdziesz, zaczekaj; jeżeli będzie,