Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/366

Ta strona została przepisana.

— Szlachetni! — powtórzył książę wzgardliwie.
— Tak, powtarzam to, com powiedział.
— A wiesz-że ty, co oni chcieli uczynić, ty biedaku, który byłeś ich ślepem narzędziem, wykonywającem ich rozkazy? Chcieli wydać kraj cudzoziemcom, wymazać Francyę z rzędu krajów wolnych. Jako szlachta, powinni byli dawać przykład odwagi i prawości, a dali przykład zdrady i podłości. Nie odpowiadasz? Spuszczasz oczy? Jeżeli szukasz noża, leży u twoich stóp... Podnieś go! jeszcze czas!...
— Mości książę! — jęknął Gaston, składając ręce — wyrzekam się myśli morderstwa, błagam na klęczkach o przebaczenie! Ale jeżeli nie przebaczysz moim wspólnikom, pozwól mi umrzeć razem z nimi! Jeżeli ja będę żył, a oni umrą, honor mój przepadnie z ich śmiercią. Pomyśl o tem, Mości książę! honor nazwiska, które ma nosić twoja córka!
Regent pochylił głowę i odrzekł:
— Niepodobieństwo, panie; zdradzili Francyę, zasługują na śmierć.
— Więc i ja poniosę śmierć razem z nimi — odrzekł Gaston — bo i ja także dopuściłem się zdrady i chciałem cię zamordować, Mości książę!
Regent spojrzał na kapitana; spojrzenia, jakie między sobą zamienili, nie uszły uwagi Gastona. Dubois uśmiechał się i młodzieniec zrozumiał, że miał do czynienia z udanym ka-