dla nastraszenia prowincyi i zbadania jej uległości.
— Zresztą — dodał Couedic — nie będzie egzekucyi, dopóki Regent nie zatwierdzi wyroku. A w zwykłym trybie rzeczy potrzeba dwóch dni czasu na przesłanie go do Paryża, jednego na przejrzenie sprawy, dwóch na powrót — razem pięć dni. Mamy więc przed sobą pięć dni, a przez ten czas może się zdarzyć dużo rzeczy; może Bretania, dowiedziawszy się o wyroku, powstanie...
Montlouis potrząsnął głową.
— A prócz tego jest jeszcze i Gaston, o którym zapominacie — dodał Pontcalec.
— Obawiam się, czy Gaston nie został uwięziony — zauważył Montlouis. — Znam Gastona i wiem, że gdyby był wolnym, mielibyśmy już od niego wiadomości.
— Nie zaprzeczysz jednak temu, ty, wróżbito nieszczęść, że mamy przed sobą kilka dni czasu — odezwał się Talhouet.
— Jeżeli tak, panowie, wracajmy do stołu — zawołał Couedic — i wypijmy jeszcze jeden kieliszek za nasze zdrowie.
— Zabrakło już wina — zauważył Montlouis. — Zła wróżba!
— Ba! nie brakuje go w piwnicy — odrzekł Pontcalec.
Zawołał na strażnika. Strażnik, wszedłszy, spojrzał z zadziwieniem na czterech przyjaciół, siedzących przy stole.
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/380
Ta strona została przepisana.