— Cóż tam nowego, Mości Krzysztofie? — zapytał Pontcalec.
Mości Krzysztof pochodził z Guer i miał szczególną cześć dla rodziny margrabiów Pontcalec.
— Nic oprócz tego, o czem panowie już wiedzą — odpowiedział.
— Więc przynieś nam wina.
— Chcą się odurzyć — szepnął strażnik, wychodząc. Biedni panowie!
W chwilę potem skazani usłyszeli śpieszne kroki, zbliżające się do drzwi ich pokoju, które otworzyły się gwałtownie i Krzysztof ukazał się bez butelek.
— I cóż? — zapytał Pontcalec. — Gdzież jest wino, o któreśmy prosili?
— Dobra nowina! — zawołał Krzysztof, nie odpowiadając na pytanie Pontcaleca. — Dobra nowina!
— Jaka nowina! — zapytał Montlouis, wzdrygnąwszy się.
— Pan de Chateauneuf odwołał stu pięćdziesięciu ludzi, którzy stali już pod bronią na placu Targowym, co przeraziło wszystkich. Ale teraz przysłał im inne rozkazy i powracają do koszar.
— Kiedy tak — odezwał się Montlouis — zaczynam i ja wierzyć, że nie nastąpi to jeszcze dziś.
W tej chwili wybiła szósta.
— Ale ta dobra nowina nie powinna nam
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/381
Ta strona została przepisana.