Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/389

Ta strona została przepisana.

barykady z wozów — Gaston schyla się i prześlizguje między kołami. Poza barykadą z wozów pułk grenadyerów Saint-Simona tworzy szpaler. Gaston zdobywa się na rozpaczliwy wysiłek, przerywa łańcuch i dostaje się do środka. Żołnierze, widząc człowieka bladego, zadyszanego, z papierem w ręku, przepuszczają go. Nagle Gaston zatrzymuje się jak skamieniały. Talhouet — Gaston poznaje go dobrze — Talhouet klęka na rusztowaniu.
— Stójcie! Stójcie! woła Gaston z ropaczą.
Lecz w tej samej chwili miecz kata zaświecił, jak błyskawica, słychać tępy odgłos uderzenia i wielki dreszcz przebiegł po tłumie. Krzyk Gastona utonął wśród krzyku dwudziestu tysięcy ludzi. Gaston przybył sekundę zapóźno. Talhouet nie żyje — i młodzieniec podnosząc oczy, widzi głowę przyjaciela w ręku kata. Wtedy zrozumiał odrazu, że, ponieważ jeden zginął, muszą zginąć wszyscy, że żaden z nich nie przyjmie spóźnionej łaski.
Ogląda się wokoło: Couedic wchodzi z kolei, ubrany w czarny płaszcz, z gołą głową i obnażoną szyją. Gastonowi przychodzi na myśl, że i on również ma na sobie czarny płaszcz, obnażoną szyję i gołą głowę, i zaczyna się śmiać konwulsyjnie. Spostrzega przed sobą jakiś złowrogi obraz, jakby przy świetle błyskawicy. Jest to okropne, lecz wspaniałe.
Couedic kłania się i woła:
— Tak to wynagradzają zasługi wiernych