— Ze szlachcicem z prowincyi, który przybył do Paryża dla połknięcia otrzymanego spadku.
— Kto jej towarzyszy z boku?
— O! co tego, to nie wiem. Sam kawaler de M... zobowiązał się skompletować kwartet.
W tej chwili kobieta, siedząca obok kawalera, zdając się słyszeć jakieś szepty, podniosła głowę w stronę rozmawiających.
— A to co! — zawołał Dubois, osłupiały z kolei — ależ ja się nie mylę!
— Co takiego?
— Ta druga kobieta...
Ładna biesiadniczka obejrzała się znowu.
— To Julka! — ozwał się Dubois. — Ah! niegodziwa!
— A! — rzekł książę — oto rzecz ciekawa: twoja kochanka i moja! Słowo honoru, oddał bym wiele, ażebym mógł śmiać się dowoli.
— Zaraz, zaraz, mości książę.
— Cóżeś ty oszalał! co chcesz zrobić, Dubois? Rozkazuję ci pozostać...! Ja ciekawy jestem, jak się to wszystko skończy.
— Słucham, mości książę, ale oświadczam...
— Co?
— Że nie wierzę odtąd w cnotę kobiecą.
— Dubois — rzekł regent, siadając na kanapie, podczas gdy Dubois uczynił to sa-
Strona:PL Dumas - Kawaler de Chanlay.djvu/39
Ta strona została przepisana.